poniedziałek, 6 grudnia 2010

„Kobiety potrzebują wciąż jakiegoś gwiazdora"

Nie mogę powiedzieć o sobie, bym z początku konsekwen­tnie dążył do celu. Mam wiele zainteresowań i zdolności. To, co teraz robię, jest tylko cząstką mojego „ja". Ale bardzo istotną. Studiowałem na przykład ekonomię i filozofię. Na moim życiu zaciążył fakt, że zawsze i wszędzie byłem najlepszy. Bez zbytniego wysiłku. Dlatego nigdy nie musiałem respektować konkurencji.
W każdym razie nigdy tego nie zauważyłem. Wszystko jedno, czy w gru­pie młodzieżowej, czy na uniwersytecie. Niechętnie da­wałem się pouczać - słowem i czynem. Także teraz, gdy oddałem się mej pasji fotografowania, nie musiałem długo czekać na swego rodzaju boom, sukces. Wprawdzie mu­siałem włożyć w to trochę wysiłku, ponieważ własne ate­lier z pewnymi ambicjami profesjonalnymi jest dość ko­sztowne. Ale wysiłek ten był raczej zewnętrzny. tabletki odchudzające Nawet jeśli pobrzmiewa w tym nutka zarozumiałości, to twierdzę, że mógłbym jednak prezentować się o wiele gorzej.
Od pewnego momentu z trudem przychodzi mi na przykład okazywanie lojalności wobec własnych klien­tów. Niekiedy robią na mnie straszliwe wrażenie. Jest to jakby skurcz, ale stanowi on część mojej egzystencji. Samo w sobie jest śmieszne, gdy robisz coś dla siebie, coś, co wypływa tylko z twoich potrzeb, nie zwracając uwagi na oddziaływanie zewnętrzne. I to, że tak wielu później się do tego pragnie dołączyć. Bardzo szybko przykleja się nam etykietki. Jeśli ma się przyzwoity wygląd, słychać wszędzie: „sympatyczny, młody fotograf" albo coś w tym rodzaju. Ludzie nie interesują się, czy jesteś rzeczywiście dobry. Pragną zrobić z ciebie gwiazdę. Dotyczy to zwła­szcza młodych dziewcząt i kobiet, z którymi mam do czy­nienia. Natychmiast zostajesz bohaterem, który samotnie stoi na swym cokole. Z tego powodu miewam często problemy z własnym wyglądem. Szczególnie muszę się starać wtedy, gdy wszyscy domagają się ode mnie bardziej intelektualnego wyglądu. Wówczas oznacza to: co ten laluś ma do powie­dzenia? I rzeczywiście jest tak, że ładny wygląd zestawia się zwykle z głupotą. I to nie tylko w przypadku kobiet. Rzadko się zdarza, by mózg i twarz jakością pasowały do siebie. Wielu przyprawia to o lęk A przy tym sami na siebie patrzymy zupełnie inaczej. Mój wygląd i mój sposób zachowania się wywołały wśród kobiet swego rodzaju walkę konkurencyjną. £a wsze się tego lękałem, mówiłem sobie zawsze, by się trzy. mać od tego z daleka. Właściwie jestem nieśmiały. jsjje jestem He-Manem, który wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję. Nie jest to możliwe ze względu na ducha, w ja­kim zostałem wychowany - wyrosłem w atmosferze orto­doksyjnego katolicyzmu. Nie mogę się rzeczywiście uskarżać na brak możliwo­ści. Często zdarzają mi się historie, o jakich słyszy się w przypadku kobiet: na przykład pewna pani profesor zaprasza mnie na kolację, by wspólnie przedyskutować jakąś teorię. Czynię to chętnie, póki nie zorientuję się, że nie o teorię tu chodzi, ale o praktykę - i to bardzo poglą­dową. Jest to w gruncie rzeczy bardzo miłe, sprawia jed­nak, że często czuję się niepewnie. Nigdy nie wiem w przypadku kobiet, czy lecą na moją powierzchowność, na mój sukces, czy na coś innego w tym rodzaju. A w ogóle większość z nich zachowuje się bardzo wy­zywająco. Odnoszę wrażenie, że kobiety kierują się nieste­ty tradycyjnymi wyobrażeniami o męskich sposobach za­chowania. Są tak mało powściągliwe i delikatne, od razu przystępują do rzeczy. Zawsze według motta: „Od razu brać się za robotę". No i chyba nie siebie mają tu na my­śli... Z drugiej strony, nie można jednak lekceważyć w ży­ciu zawodowym tych przywilejów, jakie stwarza ładny wygląd. Sądzę, że wówczas są po prostu mniejsze bariery do przezwyciężenia. Istnieją badania, z których wynika/ że ten ktoś łatwiej odniesie sukces od kogoś, kto wygląda obrzydliwie. Ja na przykład miałem u wielkich mistrzów w Republice Federalnej, u których praktykowałem, zwsze otwarte drzwi. Choć rekomendowałem się u nich w sposób dość niekonwencjonalny. Pracowników traktuję dość luźno i ze zrozu­mieniem, ale nie mam też chęci być lotnym oddziałem  opieki społecznej. Dlatego chętniej pracuję z mężczyzna-i Są oni bardziej odporni na stres. Jest to szczególnie ważne w naszym zawodzie. Często trzeba kogoś zrugać, a kobiety są takie wrażliwe, wszystko biorą dosłownie. Kobiety i młode dziewczęta nie interesują się zbytnio pracą i są raczej ciężarem. Jako partnerkę mogę sobie wy­obrazić tylko taką kobietę, która ma własne pasje, która się samorealizuje. I nie będzie wciąż na mnie czekała. Wy­rosłem już z tego wieku, gdy zakochujemy się w zgrabnej figurce albo w szałowej twarzyczce i sądzimy, że to już jest kobieta. Musi się za tym kryć coś jeszcze więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz