Nie mogę powiedzieć o sobie, bym z początku konsekwentnie dążył do celu. Mam wiele zainteresowań i zdolności. To, co teraz robię, jest tylko cząstką mojego „ja". Ale bardzo istotną. Studiowałem na przykład ekonomię i filozofię. Na moim życiu zaciążył fakt, że zawsze i wszędzie byłem najlepszy. Bez zbytniego wysiłku. Dlatego nigdy nie musiałem respektować konkurencji.
W każdym razie nigdy tego nie zauważyłem. Wszystko jedno, czy w grupie młodzieżowej, czy na uniwersytecie. Niechętnie dawałem się pouczać - słowem i czynem. Także teraz, gdy oddałem się mej pasji fotografowania, nie musiałem długo czekać na swego rodzaju boom, sukces. Wprawdzie musiałem włożyć w to trochę wysiłku, ponieważ własne atelier z pewnymi ambicjami profesjonalnymi jest dość kosztowne. Ale wysiłek ten był raczej zewnętrzny. tabletki odchudzające Nawet jeśli pobrzmiewa w tym nutka zarozumiałości, to twierdzę, że mógłbym jednak prezentować się o wiele gorzej.
Od pewnego momentu z trudem przychodzi mi na przykład okazywanie lojalności wobec własnych klientów. Niekiedy robią na mnie straszliwe wrażenie. Jest to jakby skurcz, ale stanowi on część mojej egzystencji. Samo w sobie jest śmieszne, gdy robisz coś dla siebie, coś, co wypływa tylko z twoich potrzeb, nie zwracając uwagi na oddziaływanie zewnętrzne. I to, że tak wielu później się do tego pragnie dołączyć. Bardzo szybko przykleja się nam etykietki. Jeśli ma się przyzwoity wygląd, słychać wszędzie: „sympatyczny, młody fotograf" albo coś w tym rodzaju. Ludzie nie interesują się, czy jesteś rzeczywiście dobry. Pragną zrobić z ciebie gwiazdę. Dotyczy to zwłaszcza młodych dziewcząt i kobiet, z którymi mam do czynienia. Natychmiast zostajesz bohaterem, który samotnie stoi na swym cokole. Z tego powodu miewam często problemy z własnym wyglądem. Szczególnie muszę się starać wtedy, gdy wszyscy domagają się ode mnie bardziej intelektualnego wyglądu. Wówczas oznacza to: co ten laluś ma do powiedzenia? I rzeczywiście jest tak, że ładny wygląd zestawia się zwykle z głupotą. I to nie tylko w przypadku kobiet. Rzadko się zdarza, by mózg i twarz jakością pasowały do siebie. Wielu przyprawia to o lęk A przy tym sami na siebie patrzymy zupełnie inaczej. Mój wygląd i mój sposób zachowania się wywołały wśród kobiet swego rodzaju walkę konkurencyjną. £a wsze się tego lękałem, mówiłem sobie zawsze, by się trzy. mać od tego z daleka. Właściwie jestem nieśmiały. jsjje jestem He-Manem, który wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję. Nie jest to możliwe ze względu na ducha, w jakim zostałem wychowany - wyrosłem w atmosferze ortodoksyjnego katolicyzmu. Nie mogę się rzeczywiście uskarżać na brak możliwości. Często zdarzają mi się historie, o jakich słyszy się w przypadku kobiet: na przykład pewna pani profesor zaprasza mnie na kolację, by wspólnie przedyskutować jakąś teorię. Czynię to chętnie, póki nie zorientuję się, że nie o teorię tu chodzi, ale o praktykę - i to bardzo poglądową. Jest to w gruncie rzeczy bardzo miłe, sprawia jednak, że często czuję się niepewnie. Nigdy nie wiem w przypadku kobiet, czy lecą na moją powierzchowność, na mój sukces, czy na coś innego w tym rodzaju. A w ogóle większość z nich zachowuje się bardzo wyzywająco. Odnoszę wrażenie, że kobiety kierują się niestety tradycyjnymi wyobrażeniami o męskich sposobach zachowania. Są tak mało powściągliwe i delikatne, od razu przystępują do rzeczy. Zawsze według motta: „Od razu brać się za robotę". No i chyba nie siebie mają tu na myśli... Z drugiej strony, nie można jednak lekceważyć w życiu zawodowym tych przywilejów, jakie stwarza ładny wygląd. Sądzę, że wówczas są po prostu mniejsze bariery do przezwyciężenia. Istnieją badania, z których wynika/ że ten ktoś łatwiej odniesie sukces od kogoś, kto wygląda obrzydliwie. Ja na przykład miałem u wielkich mistrzów w Republice Federalnej, u których praktykowałem, zwsze otwarte drzwi. Choć rekomendowałem się u nich w sposób dość niekonwencjonalny. Pracowników traktuję dość luźno i ze zrozumieniem, ale nie mam też chęci być lotnym oddziałem opieki społecznej. Dlatego chętniej pracuję z mężczyzna-i Są oni bardziej odporni na stres. Jest to szczególnie ważne w naszym zawodzie. Często trzeba kogoś zrugać, a kobiety są takie wrażliwe, wszystko biorą dosłownie. Kobiety i młode dziewczęta nie interesują się zbytnio pracą i są raczej ciężarem. Jako partnerkę mogę sobie wyobrazić tylko taką kobietę, która ma własne pasje, która się samorealizuje. I nie będzie wciąż na mnie czekała. Wyrosłem już z tego wieku, gdy zakochujemy się w zgrabnej figurce albo w szałowej twarzyczce i sądzimy, że to już jest kobieta. Musi się za tym kryć coś jeszcze więcej.
Od pewnego momentu z trudem przychodzi mi na przykład okazywanie lojalności wobec własnych klientów. Niekiedy robią na mnie straszliwe wrażenie. Jest to jakby skurcz, ale stanowi on część mojej egzystencji. Samo w sobie jest śmieszne, gdy robisz coś dla siebie, coś, co wypływa tylko z twoich potrzeb, nie zwracając uwagi na oddziaływanie zewnętrzne. I to, że tak wielu później się do tego pragnie dołączyć. Bardzo szybko przykleja się nam etykietki. Jeśli ma się przyzwoity wygląd, słychać wszędzie: „sympatyczny, młody fotograf" albo coś w tym rodzaju. Ludzie nie interesują się, czy jesteś rzeczywiście dobry. Pragną zrobić z ciebie gwiazdę. Dotyczy to zwłaszcza młodych dziewcząt i kobiet, z którymi mam do czynienia. Natychmiast zostajesz bohaterem, który samotnie stoi na swym cokole. Z tego powodu miewam często problemy z własnym wyglądem. Szczególnie muszę się starać wtedy, gdy wszyscy domagają się ode mnie bardziej intelektualnego wyglądu. Wówczas oznacza to: co ten laluś ma do powiedzenia? I rzeczywiście jest tak, że ładny wygląd zestawia się zwykle z głupotą. I to nie tylko w przypadku kobiet. Rzadko się zdarza, by mózg i twarz jakością pasowały do siebie. Wielu przyprawia to o lęk A przy tym sami na siebie patrzymy zupełnie inaczej. Mój wygląd i mój sposób zachowania się wywołały wśród kobiet swego rodzaju walkę konkurencyjną. £a wsze się tego lękałem, mówiłem sobie zawsze, by się trzy. mać od tego z daleka. Właściwie jestem nieśmiały. jsjje jestem He-Manem, który wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję. Nie jest to możliwe ze względu na ducha, w jakim zostałem wychowany - wyrosłem w atmosferze ortodoksyjnego katolicyzmu. Nie mogę się rzeczywiście uskarżać na brak możliwości. Często zdarzają mi się historie, o jakich słyszy się w przypadku kobiet: na przykład pewna pani profesor zaprasza mnie na kolację, by wspólnie przedyskutować jakąś teorię. Czynię to chętnie, póki nie zorientuję się, że nie o teorię tu chodzi, ale o praktykę - i to bardzo poglądową. Jest to w gruncie rzeczy bardzo miłe, sprawia jednak, że często czuję się niepewnie. Nigdy nie wiem w przypadku kobiet, czy lecą na moją powierzchowność, na mój sukces, czy na coś innego w tym rodzaju. A w ogóle większość z nich zachowuje się bardzo wyzywająco. Odnoszę wrażenie, że kobiety kierują się niestety tradycyjnymi wyobrażeniami o męskich sposobach zachowania. Są tak mało powściągliwe i delikatne, od razu przystępują do rzeczy. Zawsze według motta: „Od razu brać się za robotę". No i chyba nie siebie mają tu na myśli... Z drugiej strony, nie można jednak lekceważyć w życiu zawodowym tych przywilejów, jakie stwarza ładny wygląd. Sądzę, że wówczas są po prostu mniejsze bariery do przezwyciężenia. Istnieją badania, z których wynika/ że ten ktoś łatwiej odniesie sukces od kogoś, kto wygląda obrzydliwie. Ja na przykład miałem u wielkich mistrzów w Republice Federalnej, u których praktykowałem, zwsze otwarte drzwi. Choć rekomendowałem się u nich w sposób dość niekonwencjonalny. Pracowników traktuję dość luźno i ze zrozumieniem, ale nie mam też chęci być lotnym oddziałem opieki społecznej. Dlatego chętniej pracuję z mężczyzna-i Są oni bardziej odporni na stres. Jest to szczególnie ważne w naszym zawodzie. Często trzeba kogoś zrugać, a kobiety są takie wrażliwe, wszystko biorą dosłownie. Kobiety i młode dziewczęta nie interesują się zbytnio pracą i są raczej ciężarem. Jako partnerkę mogę sobie wyobrazić tylko taką kobietę, która ma własne pasje, która się samorealizuje. I nie będzie wciąż na mnie czekała. Wyrosłem już z tego wieku, gdy zakochujemy się w zgrabnej figurce albo w szałowej twarzyczce i sądzimy, że to już jest kobieta. Musi się za tym kryć coś jeszcze więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz