Gry męskie: co cementuje wspólnotę mężczyzn?

Typowo męskimi właściwościami, których oczekuje się już od dorastającego mężczyzny, właściwościami, które go mogą wyróżniać, ale zarazem negatywnie charakte­ryzować, są odwaga i bohaterstwo. Cóż to właściwie jest odwaga? Zgodnie z definicją w słowniku, odwaga polega na „zdolności sprostania niebezpieczeństwom przy reali­zacji szlachetnego celu". A więc jest ona czymś płciowo neutralnym, gdzie kobiety nie ustępują mężczyznom. W przypadku kobiet wygląda to mniej dramatycznie, gdyż nie okazują one bohaterskich gestów. Męskie samo­chwalstwo - które jest albo skutkiem czynów bohater­skich, albo też je werbalnie zastępuje - większości kobiet jest obce. Za męskim bohaterstwem muszą skrywać się głębsze pobudki. Pozytywne emocje - bliskość i ciepło wspólnoty ludz­kiej - są właściwościami kobiecymi. Do roli męskiej przy­pisane są takie cechy, jak bezduszność, samotność, brak kontaktów, co bardzo wcześnie rodzi w mężczyznach poczucie pustki, które gdzieś tam ich gnębi. Historia do­wodzi, że poczucie pustki nierzadko zamienia się w pra­gnienie walki i przemocy. Wszak mężczyźni już od po­czątku uczą się „rzeczowości" wzajemnego postrzegania. A zwalczać można tylko to, czego się nie lubi. Bohater odgranicza od swego „ja" sferę uczuć: doko­nuje ich projekcji na umiłowaną damę albo na wzniosły cel Za to gotów jest oddać swe życie. Romantyczne wy­niesienie kobiety albo idei jest zatem drugą stroną boha­terstwa. Zapłatą jest tu kobiecy podziw dla jego czynów. Jako że dzisiaj mężczyźni rzadko mogą wykazać się czynami bohaterskimi, przenoszą swoją aktywność w tym względzie na inne obszary. W naszym społeczeństwie środkiem zastępczym dla bohaterów i kandydatów na nich są kluby sportowe, związki męskie i tym podobne ugrupowania. Dla młodzieży są to przede wszystkim klu­by fanów piłkarskich, grupy szkolne, bandy rockowe, punkowie i temu podobne wspólnoty. Głównym kryte­rium w hierarchii tych związków jest najczęściej siła fizy­czna. Przyjęcie i ogólna akceptacja nowych członków za­leżna jest z reguły od określonej próby odwagi. Nierzad­ko nowicjuszowi zadaje się rany, które mają potem stanowić znak przynależności.
W „wyższych" związkach męskich rytuał ma więc od­grywać rolę gwaranta poziomu i moralności. Czysto sym­boliczne rytuały, którym poddać się muszą młodzi męż­czyźni przed wstąpieniem do określonych szkół, związ­ków, hord, stowarzyszeń - jeśli nie chcą uchodzić za „słabeuszy" - mają najczęściej prymitywny i bezużytecz­ny charakter. Badacz psychologii zachowań Desmond Morris tak charakteryzuje to zjawisko w swej książce Die Hordę Mensch (Ludzka horda): „Typowe rytuały inicjacyjne ucz­niów związane są z przejściem nowicjusza do okresu doj­rzewania. Smaruje mu się jądra pastą do butów albo goli pierwsze owłosienie łonowe. Rzadko któremu absolwen­towi szkół męskich zaoszczędzono spuszczenia spodni 1 °bnażenia jego narządów płciowych... Najnowsze donie­sienia o Coldstream Guards (regiment gwardii brytyjskie­go domu królewskiego) ujawniły różne rodzaje rytualnej przemocy, z jaką przyjmuje się rekrutów tej jednostki. W jednym przypadku nowicjuszowi spalono lutownicą jądra, następnie owinięto go w materac, bito i w końcu wyrzucono z okna na położony 4,5 metra niżej bruk. Nie­których rekrutów gwałcono analnie, innych zmuszano do wypicia własnego moczu. Byli członkowie innych pułków donosili o podobnych praktykach i można uznać za pew­nik, że przy tego rodzaju rytuałach dochodziło do poważ­nych obrażeń ciała". A nawet - także w Republice Fede­ralnej - do wypadków śmiertelnych. Prawdziwy mężczyzna musi być wciąż gotowy do znoszenia drobnych żartów innych mężczyzn. Kto się te­go nie nauczy - jest tchórzem, szmatą, maminsynkiem. Bezwzględność, zwycięstwo, porażka, ból, a nawet śmierć - wszystko to uznawane jest za trzon męskiej tożsamości. Archaiczne rytuały mają również miejsce w związkach i korporacjach dorosłych mężczyzn. U wolnomularzy, na przykład, próby te związane były niegdyś ze zdolnością znoszenia i wytrzymywania bólu. Dziś mają one raczej charakter psychologiczny. Kandydaci muszą często speł­niać czynności ośmieszające i pozbawiające godności. W innych związkach również dzisiaj wymagane są ofiary cielesne. Zdolność akceptacji rytuałów poprzedzających przyję­cie do kręgu wtajemniczonych zostaje jednak sowicie na­gradzana, co może być częścią systemu zachęt do uczest­nictwa. Do stowarzyszeń i bractw (np. wolnomularzy, ró-żokrzyżowców, korporacji studenckich, klubów Rotary albo Lions) należą z reguły liczni parlamentarzyści, pra­wnicy, lekarze, architekci i inne wpływowe osoby. Two­rząc związki dopasowują się jak klucz do zamka, by „świat rządzony był sprawiedliwie i konstruktywnie..."W związkach męskich lub młodzieżowych panuje ścis-, njerarchia. „Struktura awansu" w obrębie takich grup funkcjonuje podobnie jak „w życiu". Na przykład, ci naj­wyżsi w hierarchii nazywają siebie „przywódcami", „pre­zydentami" albo „wielkimi mistrzami". W niektórych sto­warzyszeniach wymaga się od członków takiego posłu­szeństwa, że zanika w nich wewnętrzny głos, który domagałby się sprawiedliwości lub humanitaryzmu. Do­tyczy to także armii: „Jeśli chcesz stworzyć grupę morder­ców - mówi się w armii amerykańskiej - musisz przede wszystkim zamordować w nich kobietę". „Ktoś taki" nie odczuwa już rzekomo lęku, może czuć się jak bohater. Desmond Morris wyjaśnia to całkowicie niezrozumiałe dla kobiet zachowanie drastycznie zwiększoną w okresie młodości produkcją testosteronu. Jest bardzo możliwe, że te wszystkie obyczaje i rytuały inicjacyjne, które wprowa­dzają młodzieńca do społeczności mężczyzn, mogły wy­kształcić się i utrzymać dlatego, iż „wiążą one energię młodego człowieka i kierują go na społecznie akceptowal­ne tory zachowań"17. Ale dotyczy to również starszych mężczyzn. A zatem cała ta komedia męskości zależna by­łaby znów od reżyserii hormonalnej - testosteron jawiłby się jako niezwyciężony wróg ludzkości. Wyobrażenie, które nie napawa szczególnym optymizmem...